sobota, 6 kwietnia 2013

Jak dzieci we mgle ...

Nie wiem dlaczego, ale podoba mi się to zdanie.
Tak samo jak porównanie kogoś to trawy.
Trawę możesz zjeść, ale za nic jej nie przetrawisz ...

Te święta minęły szybciej niż myślałam.
Znów było pięknie i znów bardzo szybko wszystko się skończyło.
Spotkania rodzinne, popołudniowe lenistwo, makowiec, sernik, fedor, tarta z pomarańczą, makowiec, sernik ... Było pysznie.



Powrót do szkoły i do świątecznej normalności oznaczał zimny prysznic.
Notowanie, rozwiązywanie zadań, zaczytywanie się w podręczniku, odpowiedzi i wysłuchiwanie referatów na temat tego jaką to niegrzeczną klasą jesteśmy.

Ale to już chyba tak musi być, że po powrocie z jakiegokolwiek czasu wolnego od szkoły, przez jakiś czas ciężko jest wrócić do normalnego rytmu.

Plus zmiana czasu na letni.
Wszelkie próby normalnego zaśnięcia kończą się "sennym odlotem" godzinę później.
Ale na prawdziwą wiosnę warto poczekać, nawet jeśli wiąże się to z wcześniejszym wstawaniem. Dla wiosny - wszystko.






" Nie odrzucasz swojego życia
Wchodząc do środka 
Dowiadujesz się, kto cię ogląda
I kto oprócz ciebie przebywa 
W twoim ciele 
Gdzie jesteś powolna 
Dokąd idziesz, nie ma znaczenia 
Bo przyjdzie pora 
Gdy czas wyjdzie z okna
I nauczysz się wyjeżdżać z centrum 
Jestem tobą i jeśli cokolwiek wychodzi na jaw
Jest zobowiązane
Nie odrzucasz swojego czasu, siedząc wciąż
Jestem w łańcuchu pamięci 
To jest moja przyszłość
I musiałem naradzić się z niektórymi postaciam mojej przeszłości 
I znam kogoś za mną 
Zaraz przyjdę z powrotem 
Nie wypowiadam poglądów
Mam tą noc, by się odkleić 
Oddaliłem tą walkę 
Przez robienie rzeczy bez powodu do robienia ich "

John Frusciante, " Going Inside "

Mogę z pełną świadomością tego co teraz piszę, zapowiedzieć że niedługo dodam coś w pełni od siebie. Jeden ze swoich najnowszych wierszy.

Tak, znów zabrałam się za pisanie.
Tylko, że teraz tematy moich "pisanek" są zdecydowanie bardziej poważne i dotykają sfer, których niektórzy nawet nigdy nie tkną. Jestem samolubem i w tym wypadku nie zachowam się skromnie, ale naprawdę uważam że chyba nigdy wcześniej nie pisało mi się tak dobrze i z takim fajnym i myślę, że wartościowym skutkiem co teraz ...

Czasami chciałabym być bardziej skromna.
Ale ciężko jest być skromnym, gdy od podstawówki aby ktokolwiek zauważył twoją obecność, trzeba było czymś zabłysnąć. Myślę, że z tego wynika mój problem z brakiem skromności.
Od razu prostuję - nie oznacza to, że się jakoś specjalnie przechwalam. Po prostu jeśli wiem, że coś mi się udało to mówię o tym. Taka jest Drażka .. :)




Na zakończenie dodaję życzenia z okazji 34 urodzin Heatha Ledgera.
Kolejnego człowieka, który choć zdążył wiele wnieść do kultury, odszedł nie przeżywszy nawet połowy życia przeciętnego Kowalskiego.


To było w czwartek.
Dzień później kolejna rocznica, ale tym razem już nie związana z narodzinami.

Trudno uwierzyć, że to już 19 lat.
Jeszcze trudniej uwierzyć, że mimo tej czasowej przerwy, tacy (za przeproszeniem) gówniarze jak ja, odkrywają jego muzykę i znajdują w niej coś swojego. Odnajdują przekaz skierowany do nich personalnie. A przecież nie urodziłam się w czasach, w których żył Kurt.
W których żył i w których odszedł. Ale myślę, że może nawet lepiej że już go nie ma.
Gdyby żył teraz, w erze reklam, pseudo-celebrytów, muzyków świecących zadkami na koncertach, dzianych i popularnych (po raz kolejny za przeproszeniem) gnojków którym sodówa uderzyła do głowy i wydaje im się, że są bogami, w czasach w których nawet we własnym domu nie możesz czuć się bezpiecznie, a księża w kościołach namawiają do tępienia homoseksualistów.
Myślę, że teraz jest mu lepiej.
Że teraz może wreszcie cieszyć się lepszym życiem, na które w końcu każdy zasłuży...

Grażka



2 komentarze:

  1. Nie wiem, czemu dopiero teraz to przeczytałam. Co do wypowiedzi o Kurcie to nic nie dopiszę od siebie, bo napisałaś całe moje zdanie na ten temat za mnie. Może jedno, dwa zdania --> Mam tylko nadzieje, że tam gdzie jest teraz nie musi brać tego gówna i jest szczęśliwy gdy patrzy na takich jak Ty czy choćby ja. Mm nadzieję, że jest dumny z siebie, dumny, że idziemy po jego śladach, pomimo, że tak ciężko doskoczyć z jednego na drugi.

    W sumie, dobrze, że tacy ludzie jak on zmarli przed naszym przyjściem na świat, lub niedługo po nim. Teraz cierpieliby jeszcze mocniej, a ja nie chciałbym żyć ze świadomością, że np. Rysiek Riedel śpiewa, o schodzeniu na psy w społeczeństwie, które razi słońce, kiedy chcą spojrzeć na poziom moralno-umysłowy plebsu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w pełni. I kiedy tak myślę, to chyba nie wyobrażam sobie jakby to było, gdybyśmy my wszyscy widzieli jak się starzeje, jak odchodzi z tego świata na naszych oczach. Jako zgarbiony staruszek z laską. Jak ten jego sąsiad z ich wspólnego zdjęcia...

      Usuń