niedziela, 6 stycznia 2013

Święta i po świętach .

Skończyło się beztroskie przesiadywanie do późna,
skończył się barszcz i pierożki, skończyły się nawet mandarynki i cukierki z paczek gwiazdkowych.

Święta już za nami.
Tak samo jak rok 2012.
Cały ten czas minął tak szybko, że nawet nie zdążyłam zebrać wszystkich tych cudownych chwil, które przeżyłam w jedno. Nie zdążyłam oswoić się z myślą, że 2012 rok to już rok przeszły. Że to już było i że nie wróci.
A tamten rok można z pewnością nazwać rokiem okrągłych rocznic, okrągłych urodzin i ogólnie rzecz ujmując okrągłych dat.

Nie będę wypisywać przykładów, bo nie zmieściłyby się na jednej stronie .. ;)

Tak więc, pierwsze pół tygodnia roku 2013, mamy już wszyscy za sobą.
Wielu z Was ma już pewnie plany na ten rok.
Może jakieś oczekiwania, że ten rok będzie lepszy od poprzedniego.

Ja pragnę tylko, by 2013 rok nie był gorszy niż ten, który zakończył się ledwo 6 dni temu.
Bo dla mnie 2012 rok, był jednym z lepszych.


Fajerwerki zniknęły, szampan się skończył, dym ekscytacji opadł i trzeba było wrócić, do szarej ale momentami przyjemnej codzienności.
Na tym polega ta gra.
Gra w której chodzi tylko o to, by przejść przez furtkę do nowego roku z jak największym hukiem.
W niektórych przypadkach kończy się to huczeniem w głowie następnego dnia, oraz kompletną dziurą w pamięci :)
A szkoda, bo wiele rzeczy warto zapamiętać.


Lada moment nowy semestr.
Plusem końca semestru jest brak większych sprawdzianów, kartkówek, odpowiedzi i zadań.
Minusem - zaliczanie testów, o których istnieniu żaden z nauczycieli nie omieszkał wcześniej wspomnieć. Chyba zawsze będzie to tak wyglądać.

Dodatkowo od 2 semestru, zmiany w ocenianiu i programie.
Zapowiada się cudowne 5 miesięcy.

Na razie cieszę się stanem błogiego spokoju, który mnie ogrania od momentu gdy położyłam się spać 1 stycznia z myślą, że ledwie kilka godzin temu mieliśmy 2012 rok.

Czasem czuję się jakbym tonęła.

Jakbym tonęła w morzu.
Morzu łez.
Morzu gorzkich łez i żałości.
Cierpienia.

I czuję się wolna.
Jakby spłynął ze mnie wielki ciężar.
Jakbym tonąc, mogła jeszcze przez chwilę dotknąć tej ciszy wokół mnie.
Dotknąć bezkresnego błękitu, bez dna.
Dotknąć czegoś pełnego, a jednak pustego.
Nabrać wody w płuca i dalej oddychać
Stąpać po twardym gruncie, którego nie ma.
Być ogłuszonym i słyszeć najdrobniejszy szelest.

Ujrzeć to czego nie może nikt zobaczyć.

Nic nie byłoby w stanie oddać tego uczucia.
Ale jest coś, co niemal w pełni daje szansę zrozumieć, lub nawet usłyszeć i poczuć tą pustkę.
Tą wolność zawartą w pustce.
W pustce własnych uczuć.

Wielu osobom może się to wydać ograne, lub po prostu nudne.
Coś w stylu : - Znowu Nirvana ?! - albo - Booże, ciągle to samo ..

Dla mnie jest to trochę niesprawiedliwe i krzywdzące, bo to że słucham takiej muzyki, wcale nie oznacza, że to jest jedyny zespół, którego piosenki preferuję.
Są przecież takie zespoły jak Red Hot Chili Peppers, Foo Fighters, Kings of Leon lub istniały takie formacje jak Sex Pistols.

Bycie fanem jednego zespołu nie oznacza przecież, że odrzuca się inne.
To tak gwoli wyjaśnienia.
Ale wracając do tej wolności, o której zaczęłam pisać ...
Smak takiej wolności, brzmi jak jedna z wersji Something In The Way .

A ta wolność smakuje lepiej niż najlepsza kawa, lub kandyzowana pomarańcza w belgijskiej czekoladzie.

" Muszę Ci się do czegoś przyznać
Jestem Twoim pachołkiem
Każdy jest skrępowany jakimś łańcuchem
Który go trzyma

Żyjesz po to by umieć odmówić czy być wykorzystywanym?
Czy ktoś zabiera to co najlepsze, najlepsze, najlepsze w Tobie?
Czy ktoś zabiera to co najlepsze, najlepsze, najlepsze w Tobie?

(...)

Moje serce znów jest w klatce
Ale chcę je uwolnić

Rozum podsuwa mi dwa rozwiązania: życie albo śmierć

Ale nie umiem wybrać
Przysięgam, nigdy się nie poddam
Będę się bronić


(...) 

Ktoś zabrał Twoją wiarę?

Ból, który czujesz jest prawdziwy

Życie, miłość
Umierasz by się z niej wyleczyć
Początek nadziei
Złamane serca
Twoje zaufanie, musisz się przyznać
Czy ktoś zabiera to co najlepsze, najlepsze, najlepsze w Tobie?
Czy ktoś zabiera to co najlepsze, najlepsze, najlepsze w Tobie?

Coś Ci powiem, przyjacielu
Nie jestem idiotą
Zmęczyło mnie zaczynanie od początku
W nowym miejscu

Żyjesz po to by umieć odmawiać, czy być wykorzystywanym?
Przysięgam, że nigdy się nie poddam
Będę się bronić

Czy ktoś zabiera to co najlepsze, najlepsze, najlepsze w Tobie?
Czy ktoś zabiera to co najlepsze, najlepsze, najlepsze w Tobie?
czy ktoś zabrał Ci wiarę?
Ból, który czujesz jest prawidziwy
Twoje zaufanie, musisz się przyznać 
Czy ktoś zabiera to co najlepsze, najlepsze, najlepsze w Tobie? "


Foo Fighters, "Best of You"

Siedząc tak teraz, nie myśląc o tym co czeka mnie jutro i popijając napój kawowy,
zastanawiam się ile człowiek jest w stanie poświęcić, za tak ulotną i często zwodniczą wolność.
Ile jesteśmy w stanie dać za tą prawdziwą wolność.

Zostawiam Was z tymi moimi przemyśleniami, bo może i Wam też nasuną się jakieś spostrzeżenia, czy myśli dotyczące tej poniekąd wspaniałej wolności, której każdy z nas pragnie. Niezależnie od wieku, zainteresowań i dziedzin w których się specjalizujemy...

Bo wolność jest pojęciem względnym.
I o tym powinniśmy pamiętać.

Grażka

2 komentarze: