poniedziałek, 21 stycznia 2013

Mieliśmy małe powstanie styczniowe ...

I choć miało ono miejsce 2 tygodnie temu, to nadal na myśl o nim zaczynam się uśmiechać.
Postawić się nauczycielowi, który jak dotąd traktował nas (delikatnie mówiąc) przedmiotowo - oto nasze małe, szkolne Powstanie Styczniowe :)


W ostatnim czasie dużo myślałam o życiu, o ludziach.
O tym, że żyjemy w jednym celu.

By żyć i odczuwać.

Rodzimy się żeby się kształcić.
Kształcimy się by pracować.
Pracujemy, by żyć.

Popadam w swego rodzaju zimową depresję.
Strasznie dużo myślę, momentami ZA dużo.
Chyba po prostu przychodzi taki czas w życiu, kiedy nie myślisz już tylko o tym jak jest cudownie, ale zaczynasz też powoli myśleć o przyszłości, o sensie życia - czyli poniekąd o tym w jakim kierunku by tu się udać. Tyle, że plany to jedno, a realia drugie.

Ale nie idźmy tak daleko. Na razie jest w porządku, ferie dają czas na naładowanie akumulatorów, można na chwilę odetchnąć, dotknąć chwili i potrzymać ją w dłoni, zająć się rzeczami odkładanymi wcześniej na boczny tor, zająć się testowaniem przepisów kulinarnych, mogę wreszcie usiąść i napić się własnoręcznie przygotowanego latte ... c;

Na razie żadnego rodzaju anioły ani orły na śniegu, nie mają szans.
Bo teraz zamiast śniegu - tylko szklanka.

W każdym razie jest dobrze.
Czyli tak jak powinno być.
Dziś napiję się jeszcze herbaty, usiądę w fotelu i bezmyślnie zacznę oglądać telewizję w nadziei, że jutro będzie lepsze niż dziś (czyli tak jak zawsze).

Grażka

p.s: podobno istnieje coś takiego jak PONIEDZIAŁKOWA DEPRESJA. Może właśnie to mnie dopadło? Dość prawdopodobne. Na razie siedzę, słucham Seasons in the Sun i uśmiecham pod nosem, słysząc znaczące westchnienie Kurta przed drugim wersem ... 

" Żegnaj przyjacielu, ciężko jest umierać
Podczas gdy ptaki śpiewają na niebie
I te wszystkie kwiaty dookoła
Wszędzie piękne dziewczyny
Myśl o mnie a będę przy tobie

Żegnaj ojcze, proszę, módl się za mnie
Byłem czarną owcą w rodzinie
Nie rozumiem tych wszystkich słów
Kupiłem trzy gówniane rzeczy
Moją wiatrówką zabijałbym ptaki

Bawiliśmy się, cieszyliśmy się, 
mieliśmy słoneczne pory roku
Ale wzgórza które zdobyliśmy
Były tylko skrawkami naszego życia

Przez całe życie, mieliśmy zabawę
Mieliśmy słoneczne pory roku
Ale gwiazdy których odkryliśmy
Były tylko rozgwiazdami na plaży

Żegnaj Michelle, moja jedyna
Byłem twoim oczkiem w głowie
I kochałem cię każdego tygodnia
Wszystkie moje łzy są słone
Myślę że teraz wyjadę stąd


(...)



Bawiliśmy się, cieszyliśmy się, 
mieliśmy słoneczne pory roku
Ale wzgórza które zdobyliśmy
Były tylko skrawkami naszego życia

Całe nasze życia, mieliśmy zabawę
Mieliśmy słoneczne pory roku
Ale gwiazdy których odkrylismy
Były tylko rozgwiazdami na plaży ".

Nirvana, "Seasons In The Sun"

2 komentarze:

  1. ...po tym wpisie nachodzi mnie refleksyjny uśmiech. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, aż mi banan na twarzy zakwitł jak to przeczytałam. Normalnie nie wiem jak to się dzieje, ale też czasami odczuwam coś na rodzaj poniedziałkowej depresji.
    Kiedy słucham "Seasons In The Sun" reaguję identycznie.

    Też ostatnio dużo myślę o tym co będzie kiedyś, ale często się chamuję ;D
    Nie wiem jak to się dzieje, że praktycznie zawsze albo to mam podobne (jeśli nie niemal identyczne) przeżycia, albo to na rózne rzezczy reaguję praktycznie tak samo, albo to całkowicie zgadzamy się wogromnej ilości różnych kwestii ;D
    Czasami prawda jest tak głupia i o ironio nieprawdziwa, że lepiej byłoby skłamać ;D

    OdpowiedzUsuń