sobota, 14 września 2013

Plastikowy uśmiech.

I po raz kolejny zrobiło się szaro, nudno i ponuro.


Szkoła źle działa na moją psychikę.

Potrafię przez większość czasu przebywać z osobami których nie widziałam od 2 miesięcy i odczuwać swego rodzaju radość z tego że z nimi rozmawiam, po czym wyłączyć się i siedzieć jak odludek, nie mając ochoty nawet podejść.

Ze skrajności w skrajność.




Byłam w szoku kiedy zobaczyłam jak intensywnie rozpoczęła się nauka w tym roku.
Być może się odzwyczaiłam - tego nie jestem w stanie w pełni stwierdzić, ale jest to nieco przerażające.


Wszystko dzieje się tak cholernie szybko, że naprawdę ciężko jest to ogarnąć.

W poniedziałek znów wszystko się zacznie.
2 kartkówki już za mną.

Z pewnością do tej listy wkrótce dołączy także sprawdzian.
Pytanie tylko kiedy...







" Żelazna kurtyna pokryta rdzą,
odgradza wybrańców od pospólstwa.

Mieszkańcy tej planety są wysłannikami Gabriela.
Pod spódnicami chowają swoje dobre intencje.

Załóż buty, ściągnij spodnie.

Pogoda zmienia nastawienie.

Plastikowe uśmiechy mocują na zbyt słabym kleju.
Dorosłe niemowlęta łatwo wtapiają się w tło.

Nie podawaj im ręki,
bo możesz ją urwać.

To tylko karton. "



To moje wczorajsze dzieło.
Myślę, że tytuł nie jest potrzebny.
Sam wiersz jest wystarczająco wymowny.

A przynajmniej tak tylko mi się wydaje.





Od wczoraj  In Utero ma 20 lat.

A ja od tygodnia jestem metalem.


I szczerze powiedziawszy nie czułam się sobą.
Super, było może i fajnie, może i w końcu ktoś powiedział "hej, fajnie wyglądasz", ale co mi to daje? Przez te wszystkie lata od kiedy zaczęłam chodzić do szkoły, przeminęły na krzywych spojrzeniach ... Nie ta bluzka, nie te spodnie, beznadziejna spódnica, cała jesteś jakaś inna.

Potem nagle okazało się, że "świetnie rysujesz", "powinnaś iść na ASP",
"narysujesz mi coś, no proszę".

Nie wiem czego bardziej teraz nienawidzę patrząc tak z perspektywy czasu.


Chyba tego drugiego.


Od poniedziałku znów będę sobą.
Założę sweter od Igi albo ten w paski.
Ubiorę wybielane jeansy.

Nie ubiorę conversów, bo mnie na nie nie stać.
Założę moje dziurawe trampki i po prostu będę sobą.

Tą samą kochającą i momentami nienawidzącą siebie, z alergią na pleśń, plującą na homofobów i rasistów i uwielbiającą zupki w proszku, sobą.

Do następnego wpisu.

Ja, Grażka.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz