sobota, 26 października 2013

Gorycz porażki, słodycz zwycięstwa.

Ten tydzień był niesamowicie wyczerpujący.

Tyle zaplanowałam, tyle chcę zrobić.
To 1 Listopada, to domowe Halloween.

To coś chciałabym zrobić, to znów zabrakło czasu.


No i pozostało mi jeszcze 10 stron do uzupełnienia z ćwiczeń.
Z chemii.

Żeby to jeszcze była historia, albo chociaż biologia.
Nie. Jak na złość chemia. No, ale ten tydzień był pełen sprzeczności.
Matematyka - miałam uzupełnione ćwiczenia, no to miłościwa pani profesor zebrała je od kogoś innego, kto ćwiczeń nie miał.
Historia - miał być sprawdzian z 1 i 2 rozdziału, był próbny egzamin.
Była awantura, w której ja rónież wzięłam udział, i co?
Otrzymałam największą ilość punktów.

Paradoks?

Nie.
To jest własnie moje życie.




W poniedziałek wycieczka na cmentarz.
Przydałoby się wziąć jakieś znicze.


Lubię cmentarze.


Jestem głupia, ale naprawdę lubię cmentarze.
Moja familia traktuje to jakby z przymrużeniem oka, ale prawda jest taka, że gdyby nie to, że mam nieco większe ambicje, naprawdę mogłabym pracować na cmentarzu.
Nie, nie. Nie mówię tu o grzebaniu zmarłych :D

Ale mimo wszystko, w jakiś sposób mnie to fascynowało.
Z namiętnością oglądałam filmy o mumiach egipskich.

Wtedy - a było to ok. 5 lat temu, chciałam zostać archeologiem.

Wtedy też ogarnięta współczuciem, zaplanowałam sobie, że kiedyś zoorganizuję akcję symbolicznego zapalania zniczy przez wolontariuszy na gorbach osób, do których już nie ma kto przychodzić.

Piękne były te moje idee.
Ale życie i dorastanie, wiele zmieniają.
Nagle orientujesz się, że życie wcale nie jest takie proste.
Miałam mieć przynajmniej 3 samochody.
Teraz wiem, że nie chcę robić nawet prawa jazdy.

Słodka dziecięca naiwność.





Muszę w końcu zająć się przygotowywaniem playlisty na Sylwestra.
Planowałam ją już w wakcje, zbierałam tytuły utworów.
Zostało coraz mniej czasu, a to ma być prawdziwa podróż przez muzykę.
Tę prawdziwą, nie tą która zdobywa dziś szczyty popularności.
Nie ważne, że na następnego Sylwestra z pewnością braknie mi już pomysłów,
ważne że ten Nowy Rok to będzie prawdziwa perełka  :)


Muszę się przyłożyć do nauki.
Jest już po 2 zebraniu i szczerze - nie jestem z siebie specjalnie zadowolona.

Mimo wszystko, ocenyz plastyki mnie zaskoczyły.
Szczególnie, że pani nauczyciel dopiero teraz, po 2 latach męczarni ze mną zauważyła,
że ja lubię rysować.
Aż chciało by się zaintonować, jak młode pokolenie facebooka - ' Seeerio? '








Chciałabym żeby czas się na moment zatrzymał.
Mogłabym spokojnie dokończyć parę rzeczy.

W listopadzie idziemy do filharmonii.
Pomysł miałby sens, gdyby nie to że dotyczy mojej klasy.
Klasy podzielonej na fanów niemieckiego heay-meatlu i maniaków muzyki pokroju One Direction, Justina Bierbera czy Miley Cyrus.

No, pomysł biorąc pod uwagę zainteresowania moich rówieśników,
po prostu bez jakiegokolwiek podparcia.


Ja bardzo szanuję ludzi tworzących muzykę klasyczną.
Nie słucham jej często, ale być może wynika to z tego że przechodzę tzw. okres buntu.
Ale szanuję, szczególnie kompozycje Mozarta o którym ostatnio oglądałam film na 'Kulturze'.


Film - polecam.
Naprawdę świetnie przedstawiony,
pokazujący że Mozart wcale nie był skostniałym, sztywnym człowiekiem jak na swój wiek,
a całkowitym odmieńcem.
Niczym punkowiec wieku Oświecenia.



Kończąc, polecam również moje ostatnie odkrycie jeślic hodzi o muzykę.
Kolejna z klanu Followillów . ...  :)

Jessie Baylin - Little Spark .

Zaskakująco spokojne jak na mnie.
Ale, Bóg mi świadkiem -jak tego się cudownie słucha...

Poza tym sami chyba przyznacie, że czasem trzeba przystopować.
Przynajmniej na chwilę  ;)


Grażka



1 komentarz: