niedziela, 7 czerwca 2015

Dziecko nocy.

Ostatnio czuję się jak dziecko nocy.
Niecierpię dnia. Może to dlatego że jest fatalnie gorąco.

Jak dla mnie zdecydowanie zbyt wcześnie na takie upały. A komercja tylko się cieszy.
Cieplutko, słonecznie, jak można lubić chłód, przecież lato/upał/pot/zawroty głowy/udary słonecznie/czerniaki są świetne ! 😠

 Nie rozumiem tego sposobu myślenia.

Co jak co ale Polska to nie Ibiza, Miami, ani inna Jamajka.
Bez przesady.




Tęsknię za czasami, kiedy wiedziałam co zrobić.
Kiedy nie przeżywałam wewnętrznego rozstroju (nie żołądka), powodowanego koniecznością wyboru, podjęcia decyzji czym powinnam się w danej chwili zająć, co powinnam zrobić żeby było jak należy, przed czym stanąć i się zastanowić, a co ominąć bez zastanowienia.

Życie kiedyś było proste.
Teraz już nie wiem czy mu podołam, czy dam radę/uniosę się ponad przyziemnymi problemami.


Jak moje istnienie będzie wyglądało za 10 lat. Czy będę innym człowiekiem?






Mięta pachnie chłodem.
Kołysze zastępy wody.

Kartki uciekają same.
I toną w odmętach pustki.

Dzieci zbierają pomidory.
W oddali słońce idzie spać.


7.06.15




 Nie mam zielonego pojęcia jak zakończy się ten miesiąc.
Czy będę szczęśliwa czy załamana, czy wściekła czy obrażona, może nawet dumna.

Nie wiem.


I boję się tego.



Noewiedza odnosząca się do własnej egzystencji jest niepokojąca,
Ale muszę z nią jeszcze chwilę pożyć.

Byle do ostatniego piątkowego wieczora 😉
G.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz