niedziela, 2 czerwca 2013

Tydzień pełen wrażeń.

Przede wszystkim tych dobrych, lub bardzo dobrych.

Rodzinny Dzień Matki, czwartkowe urodziny i kino, piątkowy i sobotni maraton miejski a w nim Dzień Dziecka, który już dawno nie był dla mnie tak wyjątkowy.



Dziś krótko, bo czas goni a jutro znów poniedziałek.
Pierwszy poniedziałek czerwca.

I jakoś nie czuję specjalnie, że niedługo przeskoczy mi cyferka.
Mimo, że urodziny obchodzę dopiero teraz, to już dużo wcześniej czułam się starsza niż jeszcze jestem. Inaczej niż zazwyczaj.

Wkrótce czeka mnie ostateczne pożegnanie z moimi pierwszymi, zmęczonymi życiem okularami. Wszystko z mojej winy, ponieważ w swej niewątpliwej mądrości nie zauważyłam, że leżą tam gdzie chciałam postawić stopę.
W każdym razie zachowam je.
Na pamiątkę.

Ale na razie, jeszcze przynajmniej przez 3 dni będę je nosić.
Potem czas pokaże.


W tej chwili jestem zajęta kończeniem projektu o kuchni francuskiej, martwieniem się czy kawa w doniczce, którą mam od dawna, przetrwa nalot meszków, oraz jak będę wyglądać z nową oprawą na oczy, czytaniem biografii Kurta i cieszeniem się z tego, że po raz pierwszy w życiu upiekłam coś sama od początku do końca. Takie przyziemne sprawy. 

A! I nawet nie przypaliłam ... :)

Życzę wszystkim miłego dnia, oraz powodzenia dla wszystkich, którzy tak jak ja mają przed sobą bardzo ciężki tydzień.. ;)

Dobranoc.

Grażka



p.s: na koniec coś dla rozluźnienia mięśni twarzy  :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz