niedziela, 12 stycznia 2014

Powrót do dłuższej nieobecności.

Przerwa świąteczna skończyła się drugiego dnia stycznia.
A ja do szkoły idę dopiero jutro.


Nikomu nie polecam zarażenia się grypą żołądkową.

Uziemiona na tydzień, jeśli zdecydowałam się wstać to chodziłam zgięta na wpół z bólu.
Skręcające się w jakimś chorym szaleństwie trzewia i skoki temperatury.
Raz osłabienie, raz gorączka.
Nafaszerowana lekami, siedziałam całymi dniami na fotelu, pijąc hektolitry herbaty,
i oglądałam te głupie programy kulinarne, od których jeszcze bardziej robiło mi się niedobrze.


A wszystko przez bakterie z 10-cio złotówki,
które przez kilka sekund trzymałam w zębach.


Wirusy są jednak bezwzględne.







Rok 2013 zakończył się dla mnie wyjątkowo spokojnie..
Mgła, która dopadła nas w Sylwestrowy wieczór, zdaję się że nieco zniechęciła petardowych podpalaczy. Fajerwerki ucichły po może 6 minutach.


Nie wszystko przebiegło tak jak planowałam.
Okazuje się, że mimo ogromu czasu który poświęciłam playliście, pojawiły się tam pewne błędy. Nie mówiąc już o tym, że musiałam po każdej piosence biegać, by uruchomić następną.
Wydawało mi się, że idea play-listy ma właśnie polegać na automatycznym odtwarzaniu w pewnej kolejności wszystkich dodanych do niej piosenek. No chyba, że tylko tak mi się wydawało.

W każdym razie spędziłam ostatnie chwile roku z najbliższymi mi ludźmi, którzy znają mnie niemal na wylot i nie wyobrażam sobie, że kiedyś mogłabym spędzać ten mimo wszystko symboliczny moment z kimś innym.


Jak dla mnie Sylwester w tym roku był wyjątkowo krótki.
A może po prostu tak wyszło.


I dalej nie mam kalendarza.
Będę musiała sobie w końcu jakiś sprawić.
Ale na razie jeszcze jakoś żyję.
Obawiając się jutrzejszego dnia.









"Każdy kamień ma swą moc.
Ściskam swój wątły medalion.
Czuję, jakbym nie była stąd.

Żałuję, że odeszłam.



Szum w uszach przeszkadza mi słyszeć,
co inni mają do powiedzenia.
Chciałabym znów ich widzieć,
gdy mówiłam: do widzenia.

Ulotne marzenia,
przeciekają mi przez dłonie.
Chcę Cię złapać,
lecz tratwa już tonie.

Nocą zdarza mi się zamykać oczy.
Słyszę wtedy jak nietoperze wracają do domu.


Nic mnie nie jest już w stanie zaskoczyć.
Tańczę. Porzucona, niepotrzebna nikomu."


Lalka, 30.12.13


To nie o mnie, ale pisząc to myślałam dużo o osobach, które w porywie jakichś negatywnych emocji uciekają z domu. I to jest właśnie taka metafora.





Od jutra rzeź.
Przynajmniej nie będzie matematyki.


Ale chyba dam radę.
Będę musiała.



Zima ponoć w końcu ma nadejść.
Przyznaję, że czekam na nią z utęsknieniem, bo oprócz lata jest jedyną porą roku, która działa w sposób konkretny. No, może nie w tym roku.
W każdym razie - muszę kończyć, bo jutro poniedziałek i przydałoby się obudzić.
A poza tym robi się już trochę późno. Miłego dnia i owocnego tygodnia.

Z zimową aurą i McFearless, Kings Of Leon w głowie :)

Grażka





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz