piątek, 6 maja 2016

Słone żale.

Mija pewna epoka. I już nie wróci.
Wszyscy udają jakąś twarz, jakiś styl życia, jakieś poglądy w które udają że wierzą, jakieś kompleksy które udają że mają. Udają ruchy mięśni twarzoczaszki, udają że mają porządek w swoim życiu a to jedno wielkie kłamstwo. Ale zgadzamy się na to, bo życie w iluzji uporządkowanych obłud jest wygodne i o ile nie będziemy nikomu ich wypominać, lub prać własnych wszystko będzie szło opisanym przez system ciągiem zapewniającym stabilność, ład i bezpieczeństwo.

A mnie bunt gryzie w ucho i nie jestem pewna co mam z nim zrobić.




" A jutro będzie padał deszcz,
 Opadną stokrotek płatki.
 Niebo zciemnieje o ranku,
 I łzy popłyną gorące.

 Cisowce pochylone też,
 Opadną na trumnę matki.
 Cierpnie przeplecione wiankiem,
 Czoła zniszczone, trujące.


 Pokolenie już stracone,
 Pogrzebało ojców, matki.
 Zapomniało serca swego,
 Ukryci w kolcach cisu.

 Twarze młode tak zniszczone,
 Trzęsą się lasu ostatki.
 Nie ma już dobra dobrego,
 Szczęśliwi na drzewach wiszą."

2116, 29.04.16


Odnoszę wrażenie, że wszyscy mają nieograniczone poczucie luzu, a czas ucieka.
I nikr się nie przejmuje. Jakby to wszystko miało trwać wiecznie, więc w sumie po co się starać.
Jakby nie istniało słowo konsekwencje.

A teraz ja zaczynam się bać, że mimo iż oni wszyscy nie starają się prawie wcale, to i tak ja wyląduję w najgłębszym bagnie. Bo nie spędzam wystarczająco dużo czasu na istotnych dla moich planów elementach. Bo ciągle o czymś zapominam i zajmuję się imbecylami, pustymi i nic nieomal nie wnoszącymi do mojego życia popkulturowymi bredniami.

Ech.
Czuję że świat już nigdzie nie dąży.
Jakby zapętlił się, obrócił i zaczął wirować wypadając nieomal z obręczy.
Nie ma reguł. To niby dobrze, ale nagle każdy może zrobić coś głupiego i stać się kimś bardziej popularnym niż Gandhi. Bo czemuż by nie. Świat jest wielki i nagle otworzyła się magiczna brama która pozwala nam zaglądać do cudzych żyć. Przerażające.





Ostatnie 2 lata to lata przełomowe w moim życiu. Zmieniło się prawie wszystko, weszłam w nową epokę życia. Trudną. A napewno trudniejszą.

Przestałam marzyć, dorosłam. Przestałam pisać bloga, pamiętnik, dzienniki, wiersze też - wszystko co do tej pory mnie tworzyło. Mam wrażenie że stałam się taka jak wszyscy i bardzo mi z tym źle. A  czas ucieka. Zaraz zapomnę wszystko.
 A z drugiej strony, jeśli teraz powrócę do dawnych przyzwyczajeń to zacznie się płacz, bo straciłam tyle czasu i przynajmniej rok wspomnień. Straciłam, zaprzepaściłam. Nie wróci, nie odzyskam.



Nie wiem na ile rzeczywiście daję sobie radę a na ile udaję. Czuję się dobrze i źle mi z tym, bo powinnam bardziej skupiać się na tym co ważne a nie na ciągłym odsypianiu nieprzespanych nocy.



Gdyby mądrość miała skrzydła to by nie odleciała. Bałaby się skutków, więc pozbawiła się pewnych doświadczeń. Życie to test wyboru. Idę powtórzyć wiadomości ;)

G.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz